Moi Kochani, na tej stronie znajdziecie opisy szczegolnych snow. Prosze zastanowcie sie nad ich sensem. Kazdy z tych snow ma w sobie wielka tajemnice. Jesli Twoj sen jest rowniez czyms szczegolnym to wyslij go do mnie. Ocenie, przeanalizuje i jesi rzeczytwiscie tak jest to wstawie go na ta strone. Twoja Maria Bucardi.
Sen nadeslany przez K.C.
„… obudziłam się w wielkim, białym, starym łożu z baldachimem, typowym dla XIV wieku. Miałam na sobie białą, długą suknie, delikatnie ściąganą sznureczkami na piersiach. Byłam w wielkim pokoju o jasnych ścianach i dużych, otwartych oknach wychodzących na taras. Okna okrywały delikatne tiulowe firany, które bardzo zmysłowo powiewały na wietrze (pewnie Panią to zdziwi, ale w tym wieku znałam już znaczenie słowa „zmysłowy”). Wstałam z łóżka i podeszłam do otwartego okna. Przez powiewającą firankę zobaczyłam piękny a zarazem przerażający krajobraz. Było ciemno, w zasadzie pewnie była to noc. Przed moimi oczami ukazało się stare, samotne drzewo, bez liści. Otaczały go stare, kamienne nagrobki, było ich dużo, miały w sobie pewną nobliwość i siłę. Niebo było czarne, bez gwiazd, jakby trochę zachmurzone, ale jednak w pełni ukazywało okrągły, wyraźny księżyc o kolorze krwi. W życiu nie widziałam tak pięknej a za razem tak przerażającej czerwieni. Usłyszałam szept, jakby swoje imię, odwróciłam się, zobaczyłam lustro, zwykłe stare lustro w kształcie elipsy oprawione w drewnie, stojące naprzeciwko łóżka. Podeszłam do niego, to co zobaczyłam całkowicie mnie zaskoczyło! Zobaczyłam swoje odbicie, ale to nie była ja, wyglądałam inaczej niż w rzeczywistości. Miałam długie, złote loki, szmaragdowe błyszczące oczy, alabastrową cerę, byłam piękna (stąd wiem że to na pewno nie mogłam być ja). Po chwili poczułam dziwny zapach, powietrze zrobiło się ciężkie, nie mogłam złapać tchu. W lustrze widziałam wyjście z pokoju prowadzące na hol. Patrzyłam z niedowierzaniem w swoje odbicie i nagle usłyszałam słowa:
- Więc jednak jesteś – przyszłaś do mnie…
Momentalnie odwróciłam się i zobaczyłam stojącego w wejściu mężczyznę. Wysoki, przystojny o pięknych wymownych oczach świecących jak dwa płomyki. Jego długie brązowe delikatnie skręcone włosy opadały mu bezwładnie na potężne, smukłe ramiona. Miał na sobie biała koszulę z bufiastymi rękawami, kusząco rozpiętą delikatnie odsłaniającą wyrzeźbiony tors. Był szalenie przystojny, wyglądał jak młody szlachcic z XIV wieku. Jego spojrzenie było bardzo wymowne, mówiło więcej niż słowa które wypowiadał. Słyszałam je w mojej głowie, mówił:
-…jestem tu bo tego chcesz, bo ja tego chce, oboje tego chcemy. Nie obawiaj się mnie, nigdy się mnie nie obawiaj…
Jego słowa i spojrzenie były tak wyraźne, że nie zapomnę ich do końca życia. Byłam jak w letargu, stał i patrzył na mnie tymi pewnymi siebie, kuszącymi oczami. Jego usta nie poruszały się a ja wciąż słyszałam jego głos. Pochwali ocknęłam się niczym wyrwana ze snu i uświadomiłam sobie, że nie widziałam jego odbicia w lustrze, a przecież tam był, stał w wejściu, odwróciłam się i znowu spojrzałam w lustro, nie widziałam go. Przeraziłam się i w tej samej chwili poczułam jego zimne, gładkie dłonie na moich ramionach, przesunął je delikatnie po moich plecach i mocno chwycił mnie w tali. Przyciągnął mnie mocno do siebie, był taki zimny a jednocześnie jego dotyk sprawiał mi niesamowitą przyjemność. Stojąc za mną zbliżył usta do mojej szyi, cały czas szeptają mi do ucha:
- Nie obawiaj się mnie… Nie chcę cię skrzywdzić…
Jego słowom towarzyszyło jakby echo w mojej głowie. Czułam jego dotyk, jego obecność, wiedziałam że za mną stoi ale wciąż nie widziałam nikogo w lustrze oprócz swojego odbicia. Pochwali dotarło do mnie że to wampir, to musi być wampir, miał nade mną ogromną władzę, nie mogłam i nie chciałam się ruszyć. Wtedy pierwszy raz zobaczyłam sen jako obserwator, widziałam siebie i jego obejmującego mnie, widziałam brak odbicia w lustrze, zdałam sobie sprawę że on zna osobę do której mówi (w tym przypadku mnie) zwracał się do niej z utęsknieniem, jak do kochanki, mówił że tak długo na nią czekał, że nie ma go odtrącać, prosiła by coś powiedziała, cokolwiek, chciał usłyszeć jaj głos.
Nie wiedziałam co powiedzieć, nie znałam go, nie byłam przecież tą osobą na którą tak czekał, którą we mnie widział. Wyglądałam tylko jak ona, musiałam mu przecież jakoś to powiedzieć. Zapytałam kim jest i skąd mnie zna, wzburzył się, złapał mocno za ramiona i odwrócił w swoją stronę, powiedział:
- Nie odtrącaj mnie, nie po tym wszystkim… Proszę
Spytałam: - Po czym, o czym mówisz, nie rozumiem…
- Nie możesz tego robić, zawsze to robiłaś, uciekałaś przede mną, tym razem ci nie pozwolę…
Ściskał coraz mocniej moje ramiona, swoja siłą unosił mnie do góry tak, że stałam już na palcach, powiedziałam:
- Przestań, sprawiasz mi ból… Proszę, przestań… zrozum, nie jestem tym za kogo mnie bierzesz, nie znam cię. Proszę, to boli…
Puścił mnie, patrzył z bólem, z nie dowierzaniem. Nastała niezręczna cisza, badał mnie tym swoim lustrującym spojrzeniem, widziałam narastającą w nim złość:
- Nie wierzę! – powiedział, poczym szybko podszedł w moja stronę, jedna ręką chwycił mnie mocno w pasie drugą złapał za kark, jednym szybkim ruchem przyciągnął mnie do siebie tak mocno że czułam drżenie jego ciała. Spojrzał mi w oczy i złożył na moich ustach tak zmysłowy i czuły pocałunek, że nie mogłam złapać tchu. Powoli i delikatnie odsunął się od moich ust, przesunął dłoń z karku i wsunął ją w moje włosy z tylu głowy. Mocno zacisnął pięść odchylając tym samym moją głowę do tylu, jego dotyk był silny i konkretny a jednak nie sprawiał mi bólu, wręcz przeciwnie, czułam że ma nade mną swoistą władzę. Przesuwał ustami po mojej szyi po czym wyszeptał miękko i cicho do mojego ucha:
- A teraz powiedz mi… powiedz… Kim jesteś?
Wpadłam w popłoch, jeszcze chwilę temu robiłam wszystko żeby mu uświadomić że nie jestem osobą której szukał, a teraz, kiedy o to pyta, nie wiem co powiedzieć:
- Nie wiem, nie wiem kim jestem co tu robie, wiem tylko że to nie mnie szukasz…
Położył dłonie na mojej twarzy, spojrzał mi w oczy i znowu słyszałam jego głos w głowie, jakby czytał w moich myślach:
- Może rzeczywiście nie ciebie szukam, ale to ciebie potrzebuje…
Wystraszyłam się i odsunęłam od jego przenikliwych dłoni, zaczęłam się cofać do tyłu, chciałam jak najszybciej dostać się do wyjścia:
- Nie bój się mnie, nigdy się mnie nie bój…
Odwróciłam się w stronę wyjścia i zaczęłam uciekać, zbiegałam po długich schodach a w głowie wciąż słyszałam jego głos:
-… nie uciekaj, proszę, nie rób tego…
Uciekałam jak najdalej, trzeba to było wcześniej zrobić, pewnie rozwścieczyłam go swoim wyznaniem. Był wampirem, to oczywiste czego chciał. Dom był ogromny i stary, wszystko pozakrywane prześcieradłami. Co tam robiłam? Skąd się tam wzięłam? Nie wiedziałam, biegłam przez kolejny hol do wielkich, drewnianych drzwi. Były stare i ciężkie, z ledwością je otworzyłam. Za każdym razem kiedy się odwracałam on był tuż za mną, czułam że nie ucieknę, przecież biegłam tak szybko a on spokojnie szedł i zawsze był tuz za mną. Wiedziałam, że gdyby chciał mógłby spokojnie mnie zatrzymać, wystarczyło wyciągnąć rękę, mimo to nie zrobił tego, pozwalał mi uciekać. Bawił się ze mną? Możliwe. Okazało się że drzwi prowadziły do wyjścia z domu wprost na kamienne nagrobki, które wcześniej widziałam z okna. Biegłam w stronę drzewa, pomiędzy nagrobkami zawisła mgła, która zacierała mi drogę. Nie widziałam gdzie biec, wciąż kierowałam się na drzewo. Wciąż czułam jego obecność był tuż za mną, dość miał tej zabawy:
- …nie ma sensu uciekać – usłyszałam w głowie - … i tak cię…
Nagle pojawił się przede mną i mocno chwycił moje ramiona:
- Złapie - powiedział
Zesztywniałam ze strachu, trzymał mnie tak silnie ze nie mogłam się ruszyć. Położył mnie na jednym z zimnych, kamiennych nagrobków, słyszałam jego magiczny głos w głowie, mówił żebym się nie bała, to nie będzie bolało, wręcz przeciwnie… Dziwne, ale jego głos w jakiś sposób mnie uspokajał. Poczułam tylko ukłucie i niesamowitą fale przyjemności, nie kłamał, nie bolało. To był swoisty błogostan, jakbym gdzieś odpływała, czułam jak ze stopniowym zwalnianiem mojego serca zaczyna bić jego, jak byśmy mieli jedno serce, które bije wspólnie. Zabierał moje życie, obejmował je. Widziałam tylko ten księżyc, który stawał się coraz bardziej czerwony, czułam że nie mam już siły poruszyć żadną częścią ciała, zasypiałam słodkim snem:
- Teraz jesteś moja…
To ostatnie co usłyszałam, i wtedy się obudziłam. Pamiętam że strasznie mnie wtedy cały dzień szyja bolała, ale to pewnie moja psychika mi figla spłatała.
I co Pani o tym myśli???
Maria Bucardi, wrozka, wrozba, wrozenie, jasnowidz,kurs magii, biała magia, rytuały miłosne, rytuały bogactwa, odzyskiwanie partnera, odnawianie uczucia, rytuały szczęścia, rytuały sukcesu rytuały zdrowotne, egzorcyzmy, ściąganie klątwy, odpędzanie pecha, numerologia, horoskop, magia świec, magia seksualna leczenie oziębłości, magia minerałów, dobieranie talizmanów magia kolorów, magia roślin, magia zwierząt, magia ochronna nauczanie magii, jasnowidzenie, telepatia, sigille, orakel, runy Tarot, wahadełko, kryształowa kula, czytanie aury,oczyszczanie aury, kadzidełko , ziołolecznictwo, znaczenie snów, energie otoczenia, Feng SHUI i inne
|