24.11.2009 - Podziekowanie: Moi Kochani bardzo dziekuje za Wasza pomoc. Kalimero urodzony w 2004 r. jest juz w nowym domu. Odkupiony z transportu smierci na poczatku listopada. Tutaj zdjecie z wolnosci z nowego domu, musial przejechac dosc daleko na poludnie by trafic do domu moich przyjaciol, ale bylo warto. To kolejny nasz wspolny sukces a bedzie ich jeszcze wiecej!
z tego samego transportu w tym samym nowym domu. Niki urodzona w 2008 r. Dziekuje.
Akcja pomocy Doroty Ingram i Marii Bucardi
- uratuj od śmierci -
Mały kary konik wbity w kąt stajni, przywiazany na krotko lancuchem do zlobu. Raz po raz probujacy sie uwolnic. Stoi tak juz miesiac. Myslalam ze to maly kon, a okazalo sie, ze to zrebak, ma rok i wlasciwie zycie sie dla niego konczy. Konik ma w paszporcie imie Łobuz. Jaki z niego łobuz? biedne końskie dziecko nie wiem
co z nim bedzie, z rozmowy wyniklo ze raczej ma przesądzone, jak juz ludzie chca kupic to konia ktory ma 4 lata nie 1 rok i cos umie, bo karmic darmozjada nastepny rok dwa zanim sie do pracy nada i uczyc go wszystkiego to sie nikomu nie chce i nie oplaca, w czasach gdy konina, za przeproszeniem na ulicy lezy..."
Konskie dziecko nikomu nie potrzebne, bo kto da tyle za konia ktory nie dosc ze nic nie umie to jest kompletnie dziki, niezsocjalizowany, nerwowy, nic nie umie, nie daje nog, depcze ludzi, nie umie chodzic na uwiazie grzecznie, szarpie sie i ucieka, boi sie wszystkiego?
Byl bity po glowie, trzeba bardzo uwazac na ruchy swoich rak, jak chcialam poprawic sobie kosmyk a on odsadzil sie histerycznie do tylu jakbym zamierzyla sie siekiera. Napewno byl kopany w brzuch i walony po plecach czyms, kijem moze, na dotyk reaguje mocno nerwowo. Odsuwa sie jak od rozpalonego zelaza. Dosc dlugo czekalismy az uspokoi sie na tyle zeby mu zrobic zdjecia i zeby nas przy tym nie podeptal. Ale on jest madry, jak zrozumial- stanal ladnie.
Nie umie dawac nog, chodzic na sznurku, nic biedak nie umie, procz rozpaczliwego rżenia za tamtymi konmi ktore zostaly tam w tej norze zwanej stajnia. Swiatlo slonca go przerazilo, nie chcial wyjsc. Sadze ze nie zna trawy, pastwiska, powietrza, niczego takiego. Bezpieczny jest lancuch i sciana prz ktorej stoi. Ale on szybko zapomni, jest dzieciakiem, przy odrobinie zaangazowania takie traumy mozna zatrzec...
Bedzie wielgachnym koniem, raczej nie pod siodlo
Kochani pomóżcie go uratować!
Moi Kochani dzieki Waszej pomocy Kasztanka ma nowy dom i krok po kroku wraca do zdrowia! Ponizej w kolejnych dniach sprawozdanie z akcji i zdjecia. Jeszcze raz Wam dziekuje! Gracje mozecie odwiedzic w Buczkowicach kolo Bielska-Bialej. Jesli chcecie pomoc w jej utrzymaniu prosze przekazywac datki na jedzenie i lekarstwa na konto Pani Dorotki lub moje z dopiskiem - dla Gracji -.
Jesli wielu ludzi zrobi cos malego, to poruszy sie cos wielkiego!
Twoja Maria Bucardi
-
To zrobilismy razem - wiele malych gestow polaczonych w jedno!
Gracja w nowym domu! Dziekuje!
Zdjecia dnia: 13.01.2009 - milosc???? To dzieki Wam i Waszej pomocy.
Zdjecia z Dorotka w nowym domu dnia: 01.12.2008. To dzieki Waszej pomocy Gracja zyje i wraca do zdrowia! Zobaczcie:
List od Pani Dorotki dnia: 16.11.2008
Witam serdecznie, z radoscia zawiadamiam, ze dzis w poludnie Kasztanka, ktorej prawdziwe imie brzmi Gracja, zostala ostatecznie zabrana od handlarza i umieszczona w bezpiecznym miejscu. Od dzis nigdy juz nie zazna bicia, upokorzenia, strachu, cierpienia, glodu ani tego wszystkiego, co potrafi koniom zafundowac czlowiek. Od dzis bedzie kochana, szanowana i traktowana tak, jak na to zasluguje kazde zywe stworzenie, mimo slepoty (Gracja nie widzi na jednko oko), chorych stawów, kaszlu i wielu wielu blizn. Wszyscy razem przyczynilismy sie do tego, ze Gracja, delikatna madra inteligentna klacz nie pojechala w swa ostatnia podroz do rzeźni w Rawiczu, gdzie koński zywot konczy sie nagle i nieodwracalnie, ani nie zostala wyslana zywa w podroz do Francji, gdzie wysylane sa na mieso konie goracokrwiste, bo wlasnie Francuzi w takim przysmaku szczegolnie gustuja. Gracja nie pojechala. Wiem, ze kazdego dnia wyrok dostaje kilkaset koni. Kazdej soboty ginie w Polsce kilka tysiecy koni z rak rzeznikow. Mozna by zapytac- jaki to ma sens? Wiele osob tak pyta.Odpowiedz jest jedna, moje zyciowe motto: -Nie mozna pomoc wszystkim. Ale kazdy moze pomoc komus. A komu JA pomoglam dzis? Wczoraj? kiedykolwiek? A Ty? Pozdrawiam Was szczegolnie cieplo, swietujmy narodziny Gracji do nowego zycia. Dorota.
Posylam krotki zapisek, ktory w formie smsa poslalam przyjaciolom, gdy Gracja przyjechala na miejsce.
"Gracja jest juz bezpieczna. Oslepla na jedno oko, z poraniona glowa, brudna i mokra od potu, zeszla z przyczepy... nie, ona nie zeszla, plynęla raczej, tanczyla nad ziemia unoszac sie jak elf, z tym swoim pelnym gracji ruchem, pelna elegancji, porazala pieknem i lsnila jak diament w blocie, mimo ze nogi ulepione gnojem, a na glowie siermiezny sznurek na jakim prowadzi sie konie na rzez. Krolowa zawrocona z drogi na szafot... Jestem tak szczesliwa ze ja ocalilismy."